Drukuj

          ZIMOWISKO

Na dworcu się spotkaliśmy,

ze wszystkimi się witaliśmy.

Na peronie staliśmy,

bo na pociąg czekaliśmy.

Spać poszliśmy, choć było trudno,

ponieważ w przedziale nie było nudno.

                Po siódmej przyjechaliśmy,

                a kiedy śniadanie zjedliśmy to pokoje dostaliśmy.

                Przerwy długie mamy,

                a później obiady zjadamy.

Narty wypożyczone

i spacery zaliczone.

W kościele byliśmy

i ping-ponga graliśmy.

Gdy się budzimy,

na śniadanie schodzimy.

                Na Krupówkach byliśmy

                i pamiątki kupiliśmy.

                Na nartach zjeżdżamy.

                My lepsi, słabszym pomagamy.

                Tatrzański Park Narodowy był odjazdowy.

                Szliśmy Doliną Małej Łączki

                i wszystkim było zimno w rączki.

Kolację zjadamy,

bo apetyt dobry mamy.

Na Facebooku w poście jesteśmy tygryskami,

bo w Dolinie za Bramką byliśmy wariatami.

Kiedy ostatni raz na nartach zjeżdżaliśmy,

aż trzy godziny się bawiliśmy.

                Wybraliśmy się na termy nowe

                i każdy mówił, że były odlotowe.

                Już niedługo wyjeżdżamy,

                ale jeszcze się nie żegnamy.

                Na kolejne zimowisko jechać chcemy

                i doczekać się nie możemy.

                           Autorzy: Ania S., Iza K.

                 ZIMOWISKO

Dwunastego lutego tu przyjechaliśmy

od razu z Zakopanym się przywitaliśmy.

Wyjście z pociągu, pokojów rozdzielanie,

po obiedzie gotów na narty wypożyczanie.

                Kaski, narty no i buty

                Nie ma czasu na bałamutkę.

                Lipki, Witów nasze stoki

                będziemy jeździć aż po zmroki.

Długie spacery, śniegiem nacieranie.

Krupówki odwiedzanie, a nawet w basenie pływanie.

Przygód cała kupa,

wszystkie przeżyje nasza grupa.

Jutro w planach mamy labirynt,

dużo lodu żadnej szmiry.

W Warszawie będziemy o szóstej rano,

Rodzice stęsknieni, a my tak samo.

     Autorzy: Janek S., Patryk S.